Moje wyniki są słabe dlatego wczoraj zmieniłem się w wampira i miałem toczoną krew BRh- :) a dzisiaj w końcu w domu. Wróciłem wprawdzie dopiero o 17. Jeszcze dzisiaj o 10 rano miałem punkcję z 4 miejsc i trepanbiopsję. Zaczęło się miłym odlotem po narkozie dzięki pani Anestezjolog. Jak się dowiedziałem jaką oni mi się wwiercali wiertarką w kość to mój żołądek nie wytrzymał. Teraz leże, odpoczywam i nie mogę się ruszyć, gdyż czuje jakby po plecach przebiegło mi stado słoni. Napisałem w szpitalu kolejny wiersz który też postanowiłem pokazać :] proszę się nie śmiać :)
„Nadzieja”
W pochmurny dzień, ona słońca promykiem.
W trudnych chwilach także rąk matki dotykiem.
I gdy sił nie masz, uśmiechem jest dziewczyny.
A czasem rozmiaru czterolistnej koniczyny.
Lecz bywa że leży na brudnej podłodze.
Porzucona przez ludzi pogrążonych w trwodze.
Bo życie lubi sprawiać wielkie radości.
Choć czasem stawia na drodze nieproszonych gości.
Tworzy trudne i niebezpieczne wyzwania.
Pełne cierpienia i przeszkód nie do pokonania.
Po niektórych zostają blizny lub na sercu rany.
Lecz zawsze jest łatwiej gdy w nadziei trwamy.
Nie czekaj i szybko zbrataj się z Bogiem.
Posłuchaj człowieku co ci teraz powiem.
Choć czasem jest ciężko i świat się zmienia.
Pamiętaj że zbawieniem może być nadzieja.
Teraz jeszcze przez kilka dni mam odpoczywać a około następnego poniedziałku czeka mnie jeszcze przyjazd na Separacje Komórek Macierzystych. No to trudno trzeba to przetrwać. Muszę się spiąć i nie ważne co będzie dalej :] Jestem dobrej myśli. Napisze wkrótce. Pozdrawiam :) Amen